sobota, 10 października 2015

-Definicja Wolności- #3 Czy mogę żyć, jak dotychczas ?

Pierwsze promienie słońca wdarły się do mojego pokoju, przez nieszczelnie zasłonięte rolety. Leniwie podniosłam powieki i odruchowo się rozejrzałam. Chwila... Nie zasłoniłam rolet. Czyżby, któreś z moich rodziców to zrobiło? Kocem też byłam przykryta. Niekontrolowany uśmiech wkradł się na moje usta. Mimo tego co mnie wydarzyło, nie umiem się gniewać, nigdy nie potrafiłam. Nawet, gdy byłam mniejsza a mama nie pozwalała mi dźwigać desek do altanki uknułam, że będę tak długo obrażona aż mi pozwoli. Mój plan nie wypalił a po 15 minutach biegałam przy matce. Mniejsza o to, muszę wstać. Kiseki zniknął z mojego pola widzenia. Być może zszedł już na dół. Uświadomiłam sobie nagle ważną rzecz. Mianowicie mojego oka już nie zdobi gaza. Wahałam się przez chwilę, ale ruszyłam do lustra. Pełna obaw spojrzałam, niepotrzebnie - wszystko było, w jak najlepszym porządku. W idealnym nastroju zaczęłam się przygotowywać do zejścia na parter.

- Dzień Dobry. Mamo, tato - przywitałam się z domownikami. Moje przypuszczenia okazały się być trafne, mój pupil smacznie zajadał karmę. Oznaczało to, albo wstał trochę szybciej niż ja, albo ojciec znów zapomniał o obowiązku karmienia zwierząt. Dopiero spostrzegłam, iż aura jaka panowała w pomieszczeniu była ciężka.
- Dzień Dobry, Miyuki -przysiadłam się do stołu i zaczęłam spożywać moje ulubione danie. A jakże było nim jajecznica. Nuciłam sobie pod nosem dla rozluźnienia atmosfery. Po zjedzeniu posiłku w ciszy, odezwał się tata.
- Miyuki?
- Tak, tato?
- Przeprowadzamy się, idź na górę pakować swoje rzeczy o czternastej, chcę Cię widzieć z najpotrzebniejszymi rzeczami. Nie próbuj się nawet kontaktować z Naho.
- Co? - nie docierało do mnie, co właśnie padło w ust mojego ojca. Nie było najmniejszej potrzeby, aby rezygnować z dogodnego życia w Fiyuki. - Żartujecie prawda?! Chcecie mnie ukarać, bo się Was nie słuchałam! Proszę!
- Miyuki, czy wyglądam na kłamcę?! -tata właśnie wybuchł od środka. Nikt jeszcze tak na mnie nie krzyczał. Wyglądało to jakbym była psem, który właśnie zamordował ukochanego kota córki. Nie potrzebny, wyklęty pies. Nieszczęsne krople łez, zaczęły spływać po mojej nie twarzy.
- Kochanie! Przestań! Wystraszyłeś ją! Rozumiem, że się denerwujesz ale to nic strasznego, uspokój się -mama próbowała złagodzić sytuację, złapała mnie za głowę i próbowała przytulać.
- Czy ty nie rozumiesz powagi sytuacji? Jak się wszystko wyda, nic dobrego z tego nie wyjdzie, wręcz przeciwnie. Moje badania pójdą na marne! -w głowie miałam totalny mętlik. Nie chcę otrzymywać samych niewiadomych, chcę uzyskać odpowiedź. Prawie wydarłam się:
- Czy chociaż raz możecie mi odpowiedzieć?! Co jest ze mną nie tak! - nie potrafiłam się opanować, a rodzice wysyłali sobie spojrzenia.
- Powiedz, jej... Zarysuj przynajmniej sytuację. Gdy już będzie wystarczająco duża wytłumaczymy to inaczej. - i po raz setny w domu nastąpiła cisza, słychać było tylko moje łkanie. Zegar w przedpokoju tykał, pożerając czas.
- Yuki*, jakby ci to wytłumaczyć... Te wszystkie lekarstwa, które Ci podaliśmy, nie były takie zwyczajne. Pracowałem nad nimi od ponad 5 lat, są czymś w rodzaju wzmocnienia dla zwykłego człowieka. Dobrze wiesz, że jestem w korpusie badawczym. Skopiowałem komórki ghuli i połączyłem z twoimi... Zrobiłem to tylko i wyłącznie dla dobra ludzkości. Gdy adrenalina zbyt szybko działa na twój organizm, dzieje się to samo, co wczoraj na targu. Posiadasz nadludzkie umiejętności, gdy będziesz większa opowiem Ci więcej na ten temat. A tymczasem wiedz, iż nie możemy tu mieszkać a ty nie możesz już żyć jak dotychczas. A najważniejsze... Chciałaś dołączyć do kawalerii, prawda? Nie chcemy żyć w klatkach... Ta „moc” pomoże dojść do celu. -monolog ojca długo dudniał mi w uszach. Ghoul? Jestem nim? Czy jestem potworem? Nagły atak histerii zawładnął nad moim umysłem. Nie patrząc za siebie uniosłam szczeniaka, wbiegłam na schody i krzyknęłam:
- Nienawidzę Was! - zatrzasnęłam drzwi od pokoju i popadłam już bez reszty w obłęd. Jak mogli mnie tak oszukać. Łkanie z czasem zmieniło się w spazmatyczne oddychanie, słone łzy oblepiały całą moją twarz. To mnie tak bardzo bolało, nie bardzo wiedziałam, jak na to patrzeć. Niby nic nie zrobiłam... Nie widziałam, jeszcze co potrafię. Ale to wszystko przez słaby stan emocjonalny, zalewało mnie poczucie winy, mimo iż nie wiem kim jestem. Czułam się jakby ktoś wykradł mi połowę duszy. Chodziłam z jednego kąta sypialni do drugiego, mój futrzasty przyjaciel był wyraźnie zdezorientowany. Pewnie zastanawia się nad tym czy Jego właścicielka nie oszalała, żyje w pięknej niewiedzy. Wrzeszczałam tak głośno, że zaczęłam przyciskać swoją twarz do poduszki aby nie wydobyć z siebie dźwięku. Byłam jak w jakimś amoku, po raz kolejny opadłam na łóżko tym razem żeby się uspokoić. Leżałam bardzo długo, Kiseki zaczął drapać drzwi, ponieważ chciał się wydostać, ode mnie. Tak bardzo się rozumiem samej siebie, zataczałam błędne koło.


Z moich rozmyśleń wyrwał mnie hałas, coś uderzyło w okno wprawdzie z niewielką siłą, ale na tyle słyszalnie żeby mnie obudzić. Zbliżyłam się do okna i wyjrzałam przez nie. Na dole, w moim ogrodzie stała blondynka, wymachując ręką.
- Naho?! - zapytałam zdziwiona.
- Miyuki! Wreszcie, schodź tu natychmiast! Twoi rodzice wczoraj Cię nie puścili, dziś też do ciebie przyszłam, i nie uwierzysz! Stało się to samo co wczoraj. Co ty sobie wyobrażasz? Nie wystawiaj mnie tak głupku! - tak radośnie się śmiała, ciekawe czy widzi mnie z tej odległości wyraźnie, musiałam wyglądać okropnie, niczym stara wiedźma, cała zapłakana z przekrwionymi oczami. Gdyby ona wiedziała dlaczego nie mogłam iść z nią popołudniu zeszłego dnia, to co by zrobiła? Wyparła się mnie, wystraszyła a może wsparła? Miliony sytuacji przeleciały mój umysł na wylot, dopóki nie dostałam małym kamykiem od mojej przyjaciółki.
- Yuki! Słuchaj, jak do ciebie mówię. Odpowiedz mi na pytanie, co przeskrobałaś? I najważniejsze, wyjdź z nory – dla jej dobra, postaram się wymyślić wymówkę.
- Powiem Ci wkrótce, wybacz aktualnie jestem uziemiona – sztucznie uśmiechnęłam się w stronę Naho.
- To spróbuj zejść balkonem.
- Chyba już do reszty zgłupiałaś! Spadnę i się połamię – ona chyba chciała mnie zabić, albo nie myśli, albo to i to... Może ten stereotyp o blondynkach ma w sobie prawdę?
- Zrobiłam coś w rodzaju materacu z liści dla zamortyzowania upadku, dasz radę to tylko 2 metry. Zejdziesz bokiem, później na parapet okna niżej i skoczysz – plan jako tako, wydawał się sensowny. Nie zamierzam siedzieć bezczynnie, a tym bardziej się przeprowadzać, kupię trochę czasu.
- No dobrze... Tylko poczekaj chwilkę, muszę się przebrać – szybko podbiegłam do szafy i wyciągnęłam jeansy, białą bluzkę i jakieś stare tenisówki. Włosy spięłam w ciasny warkocz. Gdy się czesałam przy lustrze, moja wersja o wyglądzie czarownicy potwierdziła się, mogę spłonąć na stosie. Na moim biurku stała szklanka z wodą. Sięgnęłam po naczynie i wylałam je sobie na buzię by zapobiec jeszcze większemu puchnięciu. Grzywkę schowałam za ucho, aby mi nie odstawała. W moje ręce wpadła kartka z długopisem, sformułowałam mniej więcej list:

Drodzy rodzice
Wybaczcie, ale nie chcę się Wam podporządkować, wyszłam z Naho.
Nie wiem, o której wrócę, ale wrócę na pewno.

Miyuki

Notkę zostawiłam na łóżku, uznałam że dobrym pomysłem będzie, jak zabiorę psa, mógłby mnie wydać. Okiennicę otworzyłam najszerzej, jak się dało. Od następnego podokiennika dzieli mnie jakiś jeden metr. Uznałam, iż pomysł mojej koleżanki był dobry, ale przezorny zawsze ubezpieczony i zrobię sobie linę z pościeli i najzwyczajniej po niej zjadę. Zawiązałam prześcieradła na supeł i przywiązałam do kantu wersalki. „Sznur” przerzuciłam za witrynę, pociągając żeby sprawdzić wytrzymałość. Yasuhisa się tylko przyglądała, nawet się nie przejęła, że na przykład mogę się bać.
- Raz kozie śmierć – przerzuciłam jedną nogę przez okno i uczepiłam się prześcieradeł. Jedną rękę na linie, drugą trzymałam szczenię, obie nogi na zewnątrz i zjeżdżam. Sznur ocierał mi dłonie zostawiając na nich piekące zaczerwienienia. Jestem jeszcze nad ziemią, więc w jakimś stopniu duża kupa liści się na coś przyda. Zeskoczyłam na nogi, moja przyjaciółka zaczęła mi plaskać.
- Sprawnie Ci poszło, naprawdę myślę że nadajesz się do wojska. Chodźmy mój Romeo chyba nie chcesz, żeby nas spostrzegli – wyrwała mi Kisekiego z rąk i ruszyła w niewiadomym mi kierunku.
- Dziękuję, następnym razem ty wylądujesz w mojej sytuacji i zobaczymy twoje umiejętności, Julio – zaśmiałyśmy się razem.
- Jakie straszliwe przestępstwo popełniłaś, że masz szlaban – Naho nie może się teraz o tym dowiedzieć, szybko zmieniłam temat.
- Na pewno nie kradnę psów, co jak niektórzy – spoglądnęłam w stronę przyjaciółki tulącej pupila. - Wiesz może idźmy szybciej, bo jeszcze zauważą moje zniknięcie? Mów mi gdzie idziemy!
- Miyuki, jesteś strasznie niecierpliwa i na dodatek uciekasz z domu, ale i tak Cię lubię – zbliżyła się do mnie i przytuliła mnie.
- Mhm... Ja Ciebie też – odwzajemniłam uścisk i podążyłam jej śladami. Chyba jednak mogę żyć, jak dotychczas.

Dlaczego nie myślałam o tym na poważnie? Dlaczego miałam powód do radości? Dlaczego nie dostrzegłam, że od teraz to musi zostać tajemnicą? Dlaczego...?





*Yuki – zdrobnienie imienia Miyuki, dla osób bliskich lub przyjaciół




~

Ten rozdział jest zbyt słodki, gdzie moja akcja?! Co się ze mną dzieje, fabuła do dupy, krótki rodzialik jak zawsze, nastrój do dupy. Coraz więcej przyjaźni, tak nie mogę muszę kogoś zabić. Argh!

A tak w ogóle, to Ohayo~! 
Przepraszam za moją nieobecność, ale-

- Po co się tłumaczysz, i tak nikt tego nie czyta...
- Kaneki! Po 1 mnie nie strasz, po 2 nie niszcz moich marzeń!
- Bardzo fajnie, ale taka jest prawda, tylko ja i Kuro to czytamy, no może jeszcze twoi znajomi. Czyli jakieś 2-3 osoby.
- Jesteś okropny Shiro! Kuro jest przynajmniej miły, lubi książki i ma normalny kolor włosów a ty masz białe dziadku!
- I nie zapomnij, że twój "miły Kaneki" ma opaskę na oko.
- I jest kochany~!
- Co nie zmienia faktu, że też mnie kochasz, prawda? - białowłosy uśmiechnął się triumfalnie. 
- Kuro! Shiro znów się nade mną znęca!

*biegnie do pokoju z płaczem*


>wyobraźnia Nashiro: ON<
XD Miałam ochotę napisać coś z moimi mężami, przepraszam.


Tak, więc oddaję 3 rozdział po miesiącu >///< 
Wiele niewiadomych, wiele pytań!
Mam teraz mało czasu, pewna placówka zwana potocznie SZKOŁĄ mnie wykańcza. Miejmy nadzieję, że niedługo się to skończy. Zdupczyłam po całej linii to, to coś! Prawdziwa akcja będzie, jak już Miyuki-
A nie, nie! Nie zdradzę tego, może już następnym razem, kto wie? Powiem tyle, że zmieni nawet charakter.
Tak, więc żegnajcie i do zobaczenia za miesiąc XD

Pytanie dnia:
Czy nie uważacie, iż pieski to takie pocieszne zwierzątka? Wolę koty, więc powinniśmy się martwić o Kisekiego :))) Hehehehe

~Nashiro-chan
 

poniedziałek, 7 września 2015

-Definicja Wolności- #2 Cisza przed burzą

Wczoraj spędziłam naprawdę fajny dzień z Naho. Nauczyłyśmy mojego szczeniaka aportować i podstawowych komend, takich jak "siad" i "podaj łapę". Nie obyło się bez problemów. Kiseki na początku nie rozumiał, co się do niego mówiło, więc przewracał nas i lizał. Wróciłam do domu cała uśliniona, ale szczęśliwa. Przez resztę dnia czytałam książkę od mamy. Tytuł był obco-języczny, nie potrafiłam przeczytać poprawnie nazwy, treść była w moim języku dlatego też doskonale ją rozumiałam. Opowiadała o chłopaku, który mieszkał sam na bezludnej wyspie i przeżywał przygody. To były moje ulubione gatunki; przygodowe, fantasy. Czytałam powoli przez moje lewe oko, dalej nie miałam ściągać opatrunku. Chciałam wypytać, o moje zdrowie, ale gdy przekroczyłam próg domu, atmosfera wydała się być napięta. Rodzice byli czymś zaniepokojeni, w szczególności mama. Gdy przeczytałam ostatnią kartkę rozdziału uznałam, iż jestem senna i powinnam kłaść się spać. Wsunęłam się pod kołdrę i po kilku minutach usnęłam. Rankiem obudziła mnie nie kto inny jak matka.
- Miyuki, stawaj dzisiaj pomożesz mi z zakupami, pójdziemy dziś na targowisko.- odpowiedziała najmilej, jak się dało.
- Na targ?! Już wstaję- szybkim krokiem wyszłam a właściwie wybiegłam z łóżka, po czym natychmiast się przebrałam. Uwielbiałam chodzić w to miejsce, jest tam tyle ciekawych rzeczy. Najchętniej tam gdzie sprzedawano zwierzaki, mogłam je wtedy głaskać. Zawsze błagałam ze łzami w oczach, aby któregoś kupić. Bezskutecznie. Teraz mam już swojego pupila i mi wystarczy. Zbiegłam do kuchni i przywitałam się z tatą, który przegryzał chleb z dżemem. Usiadłam do ławy i zrobiłam sobie jedną kanapkę z serem. Gdy wszyscy już zjedliśmy przygotowałam sobie buty i przed wyjście spytałam:
- A mogę zabrać psa?
- Nie! Jeszcze się mu coś stanie, może się wystraszyć i ucieknie.
- Kiseki, poczekaj tu na mnie, ok? Jak wrócę pójdziemy do naszej przyjaciółki i się pobawimy, zgoda? -szczeknął tylko, więc przyjęłam to za zgodę.
- Córciu, zaczekaj jeszcze zmienię Ci gazę. Tata ostrożnie zdjął plaster i odłożył gazę. Gdy spojrzał na miejsce gdzie przed chwilą było zaklejone oko, zbladł. Mama zakryła usta dłonią, nie wiedziałam co się dzieje.
- O co chodzi?- odrzekłam pytająco
- N-nic takiego skarbie, posłuchaj jeszcze trochę ponosisz ten okład, dobrze?
- Ale dlaczego? Przecież już dobrze widzę!
- Po prostu lepiej się zagoi.
- Echh... No niech będzie.- moja mama wstała i wzięła w rękę wcześniej przygotowaną torebkę leżącą na blacie. Pogłaskała mnie po głowie i stwierdziła, iż należy już iść. Z wielkim uśmiechem ruszyłam za kobietą w stronę drzwi. Na ulicy nie było dużo osób, tylko troje sąsiadów. Nie zdziwiłam się, bo była godzina przeszło po ósmej. Szłyśmy jeszcze około 50 m mijając sąsiednie domy. Jedne duże, inne małe, następne kolorowe a jeszcze inne szare i smutne. Mój był średniej wielkości. W nowoczesnych stylu z czerwonymi dachówkami. Posiadał ogródek z tyłu i werandę. W ogrodzie znajdowała się mała szklarnia z pomidorami, stolik z krzesłami oraz namiot, w którym czasami nocowałam z przyjaciółką. Całość była ogrodzona czarnych metalowym płotem. Przeszłyśmy jeszcze kilka przecznic i stałyśmy już przy stosikach. Targowisko było naprawdę ogromne. Pierwszym straganem; był stragan rybny. Było to czuć z daleka. Nie znosiłam tego smrodu! Gdy mama podeszła do tego diabelskiego stoiska, wiedziałam że na obiad będzie zupa rybna... Nienawidzę tej zupy! Przemierzałyśmy dalej plac. W centralnej części kupiłyśmy warzywa i owoce. Mijałyśmy tłumy ludzi; osoby starsze lub młodzież. Mama zauważyła swoją przyjaciółkę, więc zaczęły rozmawiać. Nie bardzo mnie to interesowało, zapytałam się czy mogę się pokręcić po okolicy. Zgodziła się, ale miałam się nie oddalać. Podeszłam do fontanny znajdującej się na środkowym placu. Rozglądałam się jeszcze przez chwilę i w pewnym momencie zauważyłam osobę w moim wieku. Chłopaka z czekoladowymi włosami i niebieskimi oczami. Siedział na schodach wejścia do kamienicy. Śmiał się rozmawiając z jakimś innym chłopcem. To był Tohma. Nie czekając, zaczęłam podchodzić do szatyna. Chciałam z nim porozmawiać, obraził moją przyjaciółkę! Spojrzał w moją stronę i pomachał mi.
- Naho! Cześć, co tu robisz? Hej, fajne oko!
- Tohma, witaj... Czy moglibyśmy porozmawiać - odpowiedziałam po cichu.
- Jasne, mów
- Możemy na osobności? To ważne...- jego kolega prychnął pod nosem, pożegnał się i odszedł.
- Pasuje?- wyszczerzył się, wstał i oparł się o ścianę. Teraz to ja przycupnęłam na schodkach. Zapatrzyłam się w niebieskie tęczówki z wyrzutem, co nie uszło jego uwadze. Zdrętwiał. Po jeszcze kilku męczących spojrzeniach, wydusiłam z siebie.
- Jak śmiałeś obrazić Naho?- starałam się panować nad głosem. Lekko drżałam, słabo radziłam sobie z emocjami.
- Ech...? O to ci chodzi? Phf... Nie moja wina, że ta dziewczyna pcha się na pewną śmierć. Serio? Chce dołączyć do Kawalerii?!- zadrwił z niej. Byłam na niego naprawdę, wkurzona. On nic nie wie!
- Ty tego nie zrozumiesz! Ona straciła rodziców. Jak to ty byś się czuł, gdybyś nie miał matki, czy ojca?! Czy naprawdę zadowala się życie w tej klatce?! Próbuje ci przekazać, że ja także zamierzam walczyć o to co słuszne! Jesteś idiotą! Idiota, idiota, idiota!- ostatnie słowa stwierdzałam, a właściwie wykrzyczałam ze łzami w oczach. Tohma, jakby... skamieniał? Tak, jakby był zdenerwowany.
- Więc... będziecie dobrą karmą dla ghouli.- teraz nie potrafiłam panować nad emocjami. Rzuciłam się na chłopaka. Przygniotłam go do ziemi i zaczęłam szarpać za koszulę. Niestety byłam zbyt roztrzęsiona i słaba, aby utrzymać moją pozycję - niedługo to ja leżałam pod nim.
- Tak słaba, chce iść do wojska? Ha!- poczułam nagły przypływ adrenaliny. Zamknęłam oczy i nagle mój były przyjaciel leżał ode mnie 3 metry dalej. Jak, to? Zdołałam go tak daleko odepchnąć? Wyglądał na przerażonego. Dopiero poczułam, iż wcześniej musiał ściągnąć moją opaskę na oku. Krzyczał? Co się działo?
- P-potworze! N-nie z-zbliżaj się do mnie!
Czy on nazwał mnie... Potworem? Kiedy ustał na nogach, zaczął uciekać w popłochu. Zebrało się małe widowisko wokół naszej bójki. Dlaczego widzę przerażone spojrzenia? Przez tłum ktoś się przepchał.
- Naho?! Wracajmy do domu! Szybko, chodź!- osoba złapała mnie za rękę i szybki krokiem wyprowadziła mnie z targu. To była moja mama. Zasłaniała moją głowę chustą. Była naprawdę zdenerwowana.
- Mamusiu? Co się dzieje? Nie bądź na mnie zła
- Wiesz co narobiłaś?! Zdajesz sobie sprawę?!
- N-nie... Więc mi wytłumacz! Ja broniłam honoru mojego i Naho! Mamo puść mnie! Przestań tak szybko iść!
- Idziemy do domu!
Przez drogę czułam dziwne spojrzenia ludzi. I wzrok matki, patrzącą z zawodem na moją osobę. Przekraczając próg domu, ojciec wyglądał na przerażonego.
- Carla?! Czy...?
- Tak.
- Naho, ściągnęłaś opatrunek?! Przecież zakazaliśmy ci!- tata był, także wzburzony.
- Wdała się w małą bijatykę...- powiedziała surowym głosem rodzicielka.- Naho! Masz szlaban... Nie wychodź z domu przez tydzień.
- Mamo! Nie! Czemu tacy jesteście?!
- Nie dyskutuj! Marsz do pokoju!
- Tato proszę...- płaczącym wzrokiem spojrzałam na tatę.
Nie odpowiedział. Stwierdziłam, cóż nie będę tego ciągnąć. Weszłam na schody i przekroczyłam moje królestwo. Opadłam bezradna na łóżko i zdołowana rozpłakałam się. Leżałam długo ponad dwie godziny w bezruchu. Przypominałam sobie wyraz oczu mijanych osób. Patrzyli z pogardą... W moje oczy. Zastanowiłam się nad tym. Ożywiłam się momentalnie i podeszłam do lustra. To co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Mój opatrunek cały czas zakrywał okrutną prawdę. Źrenice przybrały kolor intensywnej czerwieni a spojówka była... czarna? Jak to możliwe?! Przecież tak mogą wyglądać tylko...?!
Upadłam kolanami na podłogę. Zasłoniłam twarz dłońmi. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Z dołu usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzył tata, po głosie rozpoznałam moją koleżankę. Miałam iść się bawić z nią z moim szczeniakiem. Ojciec odprawił ją. Kim ja jestem? Lub czym? Skuliłam się na dywanie i roniłam łzy cicho krwawiąc w środku. Drzwi się uchyliły, do środka weszła mała kulka futra. Szczenię spostrzegło mnie i radośnie podeszło. Zaczęło mnie lizać po opuchniętych oczach.
- Nie odwrócisz się ode mnie?- Kiseki tylko szczeknął. Uśmiechnęłam się lekko. Wzięłam go na ręce i wczołgałam się na posłanie. Uspokoiłam się trochę, wtuliłam w jego futerko i zapadłam w sen.
~
Imię: Miyuki
Nazwisko: Shinohara
Lat : 11
Wygląd : 155 cm wzrostu, czarne włosy do ramion, niebieskie oczy
Cechy szczególne: miła, ciepła, przyjacielska, wścibska, otwarta, ciekawa, nie panuje nad emocjami, wysportowana
Hobby: Czytanie, robienie psikusów i spędzanie czasu z Naho (o ile to się zalicza do hobby XD)
Lubi: Jajecznicę, Naho, książki, piłkę nożną, myśleć o świecie zewnętrznym
Nie lubi: Ryb, Tohmy, gdy ktoś drwi z niej i przyjaciółki.
Imię: Naho
Nazwisko: Yasuhisa
Lat: 11
Wygląd: 160cm wzrostu, krótkie blond włosy, zielone oczy
Cechy szczególne: nieśmiała, przyjacielska, łatwowierna, zawzięta, silna
Hobby: rysowanie
Lubi: Kawalerzystów, Miyuki,
Nie lubi: Tohmy, jak ktoś ją uniża, pomarańczy (lol)
~
Ohayoo! Omójbożeczytytowidziszniemamczasunaspacje
Napisałam 2 rozdział... Po długim czasie. Na dodatek w jeden dzień ;-;
Miałam nagły przypływ weny <3 Dziękuję deszczu ^^ Lubicie deszcz ? Ja kocham <3 Szczególnie, w szkole no bo nudzi mi się na lekcjach, więc piszę, a później pan od polskiego rzuca mi podręcznikiem na ławkę xD
Czas na historię !
 Pan: Więc jak chcecie mieć wszystko w notatkach to cały podręcznik przepiszcie
*paczy na moją ławkę, bo była najbliżej jego*
*JEB*
Ja : *śmiech* Co?! Co się dzieje
Reszta klasy: Hahahha
(klap, klask za moją historię życia)
Tym, tym, tym Miyuki jest... ?! No właśnie :>?
Aj, aj to w następnym rozdziale XD Do zobaczenia za rok T^T Nie no postaram się pisać regularnie...
W takim tempie skończę w 2018r.... Nashiro to zły człowiek... Wolę siedzieć w internecie i przeglądać śmieszne obrazki z Kanekim-chanem ;___; Ja przepraszam, ale moje lenistwo jest jakie jest.
Nametagi zrobione *^*  Heheheh

Pozdrawiam 
Nashiro-chan 

niedziela, 23 sierpnia 2015

-Definicja Wolności- #1 Dzień w raju

To wydarzyło się dawno, kiedy byłam dzieckiem.
Te wydarzenia zmieniły mój punkt widzenia.
Moje życie obróciło się o 180 stopni.
A zaczęło się pewnego ranka, gdy jak zwykle o 8:00 moja matka przyszła mnie obudzić.

- Miyuki... Słoneczko wstawaj- powiedziała ciepło mama, głaszcząc mnie po głowie. Nie bardzo miałam ochotę ruszać się z mojego przytulnego łóżka. Więc po chwili odpowiedziałam :
- Mamo... Daj mi jeszcze pospać...
- Chodź, przecież musisz wyjść.
- Nigdy, stąd nie wyjdę!
- Kochanie, dalej nie pogodziłaś się z Naho?- zamilkłam. Tak naprawdę od 3 dni nie odzywałam się do mojej najlepszej przyjaciółki. Pokłóciłyśmy się... Tylko o co? Właśnie? Tak naprawdę o nic poważnego, ja tylko rozmawiałam z Tohmą. Chciałam, żeby pobawił się też z nami, ale Naho zaczęła na mnie krzyczeć i mówić, że nie chce z nim przebywać. Ciężko mi było, bo moja jedyna koleżanka. Nie miałam z kim się bawić, więc przez ostatnie dni nudziłam się. Nie odpowiedziałam nic mamie.
- Miyuki... Chodź nie martw się- objęła mnie i mocno przytuliła.- Jak się ubierzesz to zejdź na dół. Na śniadanie twoja ulubiona jajecznica - posłała mi ciepły uśmiech i wyszła z mojego pokoju. Powoli zsunęłam się z łóżka i rozejrzałam się po moim małym królestwie. Przy ścianie stało dość duże biurko z lampką w kształcie lamy. Dostałam ją na urodziny od mojego taty. Nad nim były dwa okna, zasłonięte brązowymi roletami. Wszystkie ściany były pomalowane na pomarańczowo. Ruszyłam w stronę szafy i otworzyłam ją w poszukiwaniu odpowiednich ubrań. Zdecydowałam się na szare spodenki i koszulkę na krótki rękaw w kolorze białym. Nigdy nie lubiłam chodzić w spódniczkach. Dziewczynki w moim wieku wolały chodzić w sukienkach. Jako 11-letnie dziecko uwielbiałam wchodzić na drzewa i robić innym psikusy z Naho. Mama nie była zadowolona, ale myślę iż z czasem do tego przywykła. Rozczesałam włosy szczotką leżącą na biurku. Potem stanęłam przed lustrem, aby zobaczyć jak mniej więcej wyglądam. Spostrzegłam niską dziewczynkę z czarnymi długimi do ramion włosami i brązowymi oczami. Zbiegłam na dół po schodach z daleka czuć było zapach smażonych jajek. Przeszłam przez salon i spotkała mnie miła niespodzianka. Na krześle przy stole siedział mój tata.
- Tato ?!
- Moja mała córcia, stęskniłaś się za mną?- odparł, po czym podszedł do mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłam uścisk. - Dlaczego jesteś już w domu? Nie powinieneś prowadzić badań?
- Dostałem dziś wolne...- mój ojciec pracował jako naukowiec i badał zwyczaje tych strasznych stworzeń. Wiele razy opowiadał mi o nich. Tłumaczył, czemu żyjemy pod "kopułami". Od urodzenia byłam ciekawa, jak jest poza obszarami tych wszystkich miast. Chciałam bardzo wstąpić do wojska, co nie uszło uwadze mojej matki, która uważa, iż dziewczyny powinny mieć inne obowiązki.
- Miyuki dziś pora na kolejny zastrzyk.
- Dziś?! A ile jeszcze mam je przyjmować...?- odpowiedziałam, nie lubiłam gdy kłuł mnie igłą i twierdził, iż robi to dla mojego dobra, bym się nie rozchorowała. Nigdy nie chodziliśmy do lekarza, gdy pytałam się dlaczego tego nie robimy, stwierdzili "nie musisz o tym wiedzieć, tak będzie lepiej"
- Córciu, to dziś ostatni raz
- Kochanie, jesteś tego pewien?- wtrąciła mama z zmartwieniem w głosie.
- Carla, spokojnie Miyuki jest dzielną dziewczyną, prawda?
- Yhym!- wystawiłam już rękę, aby tata mógł przeprowadzić zabieg.
- Nie, nie dziś wstrzykniemy ci lek gdzie indziej
- Gdzie?
- W... oko, nie martw się poboli i przestanie, naprawdę!- odsunęłam się od ojca. Bałam się.
- J-ja, nie chcę! Nie!
- Miyuki! - tata krzyknął.- Bądź dobrą córką i zrób o to o co cię proszę. Podeszłam nieśmiało i usiadłam mu na kolanach. Z kieszeni wyciągnął buteleczkę z czarną cieczą. Poprzednie były czerwone
- To nie potrwa długo, skarbie...- wbił mi igłę w tęczówkę. To wcale nie bolało, naprawdę. Nic nie czułam. To było jak ukłucie komara. Gdy usunął ostry przedmiot z mojego narządu wzroku, nie widziałam na lewe oko. Mama podała mi gazę i przykleiła to plastrem, dzięki temu opatrunek mi nie spadł.
- Nie ściągaj tego do jutra, dobrze? I jakby ktoś pytał, mów że coś ci wpadło i podrażniło siatkówkę.
- Tak mamo. Czy ja będę widzieć?- mama zaśmiała się tylko i kiwnęła głową
- I jak? Mówiłem, nic ci nie będzie! No a teraz siadaj i wcinaj!- uśmiechnął się i podał mi talerz pełen mojego ulubionego dania. Gdy wszyscy zjedliśmy, mama wyszła gdzieś i przyniosła duży karton.
- Mamo, co to takiego?
- Otwórz to się przekonasz - uśmiechnęła się i wskazała pudełko na dywanie. Uchyliłam wieko i zobaczyłam małego pieska. Był mały i kudłaty. Jego sierść była śnieżno-biała. Wydałam z siebie dźwięk zachwycenia i wzruszenia.
- Podoba ci się?
- Oczywiście! To najlepszy prezent jaki dostałam! Dziękuję mamusiu, tatusiu!- podbiegłam do moich rodziców i ucałowałam ich.- Jak się nazywa?
- Sama mu wymyśl imię.
- Hmm... Będzie nazywał się... Kiseki!*
- Kiseki?
- Tak, bo to cud, że tata się zgodził na psa!- mama wybuchnęła śmiechem a tata zrobił minę pt."obraziłem się"
- Idź na dwór i się z nim pobaw. Zaproś Naho, napewno się pogodzicie.
- To dobry pomysł! Kocham was!- wyszłam na zewnątrz i ruszyłam w stronę domu mojej przyjaciółki, mieszkała tylko ulicę dalej więc szybko dotarłam na miejsce. Przez okno widziałam, jak jeszcze rozmawiali. Uniosłam głowę w górę i spostrzegłam tę kopułę, która chroniła nas przed ghoulami. Interesował mnie od samego początku świat zewnętrzny. Rówieśnicy nie chętnie rozmawiali ze mną o tym, oprócz jednego wyjątku. Kiseki przez cały czas siedział w moich ramionach i lizał mnie a to po brodzie, albo rękach. Jest naprawdę przesłodki! Chociaż naprawdę mnie ciekawiło, co mi tata wstrzyknął do oka... Miałam teraz ważniejsze sprawy na głowie, muszę pobawić się z moim psem i pogodzić z Naho. Później o to zapytam. Musiałam głupio wyglądać z tą gazą na głowie, dlaczego muszę kłamać? No, trudno... Stałam przed drzwiami domu państwa Yasuhisa kiedy usłyszałam, jak ktoś śpiewa :
                                                         Mam taki zamek pośród chmur**
                                                         I kiedy zasnę mieszkam w nim

Okrążyłam dom i truchtem pobiegłam za niego. Śpiew było słychać coraz wyraźniej:

                                                        Tam już nie muszę podłóg myć
                                                        Nie w moim zamku pośród chmur

Zobaczyłam Naho siedzącą na ławce z brodą opartą na kolanach. Nie zauważyła mnie więc zanuciłam:

                                                       Jest tam zabawek cała moc
                                                       Dziewcząt i chłopców wiele jest
                                                       Nikt nie używa brzydkich słów
                                                       Nie w moim zamku pośród chmur

Spojrzała na mnie. Tylko lekko się uśmiechnęła i dokończyła.

                                                      Jest biała dama – Pani Chmur
                                                      Co lubi śpiewać mi do snu
                                                      Jest piękna i zawsze tuli mnie
                                                      A mówi tak: Cosette, ja kocham cię

Ostatnią zwrotkę śpiewałyśmy razem :

                                                     Nikt się nie może zgubić tam
                                                     I nikt się tam nie musi bać
                                                     Nikt nie wie co to płacz i ból
                                                     Nie w moim zamku pośród chmur

To była nasza piosenka, kiedyś jak byłyśmy w bibliotece znalazłyśmy książkę, na której podstawie zrobiono musical. Spodobała nam się tak bardzo, więc śpiewałyśmy ją prawie zawsze. Wyglądała na smutną. Usiadłam obok niej.
- Naho...J-ja przepraszam, nie chci- poczułam ciężar po lewej stronie, spojrzałam w ta stronę, moja przyjaciółka tuliła sie do mnie. Odwzajemniłam uścisk.
- Miyuki, to nie tak... To nie twoja wina, to wszystko przez Tohmę...
- Tohmę?! Co on ci zrobił?
- On się śmieje, z tego bo chcę iść do wojska i walczyć z ghoulami...- tak, tylko ona podzielała moje zdanie na temat świata. Była zawsze po mojej stronie. Nie dziwię się, straciła rodziców, byli kawalerzystami, zginęli podczas wyprawy.
- Naho... Ja nawet jeżeli mam wygodne i radosne życie, które mi się podoba i tak chcę pójść do armii! Nie zostawię cię!
- Miyuki! Jesteś najwspanialszą osobą na świecie!- myślałam, że mnie udusi, zaczęła przygniatać Kiseki'ego, poinformował ją o tym szczeknięciem. Zdziwiła się, widocznie nie zauważyła szczeniaka na moich rękach.
- Masz pieska?! Jak się wabi?- zaczęła głaskać pupila, polubił ją.
- Kiseki.
- Pójdziemy się z nim pobawić? Nauczmy go aportować!
- To świetny pomysł!
- Miyuki, tak właściwie co masz z okiem?
- Ah... To długa i nudna historia chodźmy już! Wiesz co, ja chcę iść tam gdzie ty za dwa lata zapiszmy się na trening i zostańmy... kawalerzystami, zdobądźmy świat!
- Yhym!- W taki sposób pogodziłam się z nią. Cały dzień spędziłyśmy bawiąc się z szczeniakiem.


Te chwile były naprawdę dawały mi radość. Jednak niedługo wszystko miało się zmienić. To był dopiero początek, następne dni były trudniejsze.

~
*Kiseki - po japońsku, cud
** Fragment z Nędzników
~
Ohayo!
Mój pierwszy rozdział skończony ^^ Dodałam go po miesiącu czasu, ale nieważne XD
W następnym skończy się sielanka i zacznie się historia :>
Kolejnym razem dodam takie coś jak "name tag" z danymi jakiegoś bohatera (zacznę od Miyuki, jako dziecko *^*) Specjalne podziękowania dla mojej przyjaciółki Yuki ^^ Ona pogoniła mnie do pracy i w ogóle <3 Yuki-senpai jesteś zadowolona ?

O co chodzi z lekami, dlaczego rodzice głównej bohaterki jej je podają? Czy Miyuki pójdzie z przyjaciółką do wojska, może je spotkać rozłąka. Jaki jest Tohma? Tajemnica oka wyjdzie na światło dzienne, a tym samym prawda o eksperymentach na córce? Przecież to miały być tyko zakupy na... targu ! Kawalerzyści w drodze! Czekajcie niedługo wstawię rozdział nr.2 !

Koniec spojlerowania, to grzech ciężki D:

Ps.Polecam czytać prolog, aby ogarnąć fabułę. Pomieszałam Tokyo Ghoul z Shingeki no Kyojin :P (moje kochane anime)
*zaciera rączki* hehehe jestem genialnym oszustem, pomieszaj wszystko ze wszystkim i dodaj własne fakty.
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY ;-; !

Pozdrawiam
Nashiro-chan
             

poniedziałek, 20 lipca 2015

-Definicja Wolności- #0 Prolog

Rok 2785 
VI-wieków temu nastąpił wybuch, przez który pojawił się nasz najgorszy koszmar,

Ghoule 

Żywią się ludźmi. Nie przejawiają jakiejkolwiek formy inteligencji. Nie wiemy czym są, ani jak powstają. Wyglądają, jak my jednak z ich pleców wyrastają macki, służące im jako naturalna broń. Bezmyślne polują na bezradną ludzkość. Straciliśmy przez nie większość terytorium. Zostało tylko ok.2 tyś. większych miast oddzielonych od siebie. Żeby zapewnić bezpieczeństwo, ludzie stworzyli siatki elektryczne w kształcie kopuł, które unosiły się nad miastami na wysokość ponad 4 kilometrów. Technologia zatrzymała się w miejscu, od roku 2185 a tych bestii nie da się zabić zwykłą bronią. Wymyślono specjalne miecze z tworzywa sztucznego. Jednak to nie wystarczyło. Aby wyzbyć się ryzyka przebicia przez kopuły, 13-latkowie mają obowiązkowy pobór do wojska. Mogą, również pracować w fabrykach, jednak jest to uznawane za hańbę wśród mieszańców. W koszarach uczą się walki z ghoulami przez okres 3 lat. Potem mają wybór, którą formację wybiorą. Pierwsza to obronna-żołnierze codziennie pilnują siatki, aby nie powstała wyrwa i wrogowie się nie przedostali. W razie ataku, ewakuują mieszkańców i walczą. Druga, policja-najbardziej popularna. Jest tam ograniczona ilość weteranów, dostaną się do niej - maks. 15 najlepszych osób z jednego obozu treningowego w danym mieście. Do obowiązków policjantów należy chronienie króla i polityków w stolicy. Trzeci korpus to naukowcy-badają zachowania wrogów. Aż w końcu czwarta frakcja kawaleria-kawalerzyści wyjeżdżają i patrolują "zewnątrz".

My wszyscy czujemy się upokorzeni życiem w klatce.
Jednak jest mały promyk nadziei.

W mieście Fuyuki, w kwaterze Kawalerii działa się dziwna rozmowa 

- Przecież Ci mówię, jeżeli to prawda to nasza armia stanie się silniejsza ! 
- Yosuke, gadasz totalne brednie... Czy ty już do reszty zgłupiałeś ona ma 11 lat ! Jak ty ją zamierzasz zabrać rodzicom i wcielić do wojska ?! Poza tym nie mamy pewności, czy te eksperymenty przeprowadzane na tej małej to prawda.
- Może i masz rację, ale zyskalibyśmy idealną maszynę do zabijania.
- Jesteś idiotą wiesz ? - powiedziała poirytowana kobieta, po czym usiadła na fotelu i zaczęła wypełniać papiery
- Idiotką to jesteś tu ty Aika, nie sądzisz jakie miałaby znaczenie taktyczne ?! - mężczyzna ledwo wytrzymywał nerwowo, aby przekonać towarzyszkę.
- Ehhh... Jeżeli jesteś takim świetnym taktykiem, to jak niby przekonasz tego bachora, co ?
- Już się tym zajmę, wszystko wymyśliłem, gdy ją przejmiemy będziesz jej trenerką, dopóki nie pójdzie do obozu.
- Czyli sobie nie odpocznę i na dodatek zostałam niańką, dzięki zajebiście - Aika chciała mieć święty spokój a wkurzało ją zachowanie przyjaciela, nie bardzo rozumiała o co mu chodziło. Jednak ufała mu, chociaż i tak musiała się mu podporządkować, w końcu był generałem, zarządzał całym korpusem a ona tylko starszym kapralem. Po chwili dodała :
- Idziemy ?
- Tak. Czas odwiedzić rodzinę Shinohara. Miyuki Shinohara...

Zaczynam tworzyć w tym świecie

Ohayoo ~!

Jestem Nashiro i od teraz zaczynam pisać opowiadania w moim okrutnym, pięknym świecie.(ノ◕ヮ◕)ノ
Moja ksywka się wzięła z tego, iż ze znajomymi otaku dawaliśmy sobie japońskie imiona. Moja przyjaciółka dostała Shiro, (ma jasne włosy) natomiast druga Narumi (taka poważna). I inni stwierdzili, że jestem połączeniem ich cech charakteru. I tak powstała Nashiro ! (Na + Shiro)
Z natury jestem osobą spontaniczną i radosną, więc się o mnie nie martwcie XD, bo tytuł jest jaki jest. Po prostu lubię nie do końca szczęśliwe zakończenia. Ej, ale serca z kamienia nie mam  ♥╭╮♥ ani emo, też nie jestem. NORMALNA JESTEM TAK ?!
No dobra nie ...
Będę w moich opowiadaniach mieszać, niektóre wątki z anime. Lubię je oglądać ^^ . I czasami sobie wymyślam, inne zakończenia ! ノ( º _ ºノ)
Lubię chyba najbardziej gatunkowo gore. Jestem, także wielką fanką The Walking Dead. 
I nie wiem co dalej o sobie napisać... Mam fikcyjnego męża... kolejny dowód, że jestem nienormalna ╥﹏╥ Kaneki mi wystarcza do szczęścia.
Dopiero zaczynam, więc gomena-sai za błędy !
Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga !

Nashiro :3